Droga Krzyżowa dla śpieszących się

Wielki Tydzień – ostatnie godziny Wielkiego Postu. zakupy. przedświąteczne porządki. Masz jeszcze tyle na głowie. A na dodatek przypomniałeś sobie właśnie, że nawet raz nie byłeś na Drodze Krzyżowej – nie zdążyłeś, za­pomniałeś, nie chciało ci się. To dla ciebie jest ta właśnie Droga Krzyżowa. Pomódl się nią. Jeszcze nie jest za późno.

  Panie, wybacz mi, że nie miałem czasu uczestni­czyć w Twej bolesnej drodze w życiu własnym bliźniego.

I. Byłem jak Piłat. Pytałem, co to jest prawda, ale nie miałem czasu zastanawiać się nad tym.

II. Ruszyłeś Panie w Drogę Krzyżową. Prawie kilometr był przed Tobą. Pieszo – kwadrans, ale z takim ciężarem – trwało chyba z godzinę. Dla mnie było to za długo. Śpieszyłem się…

III. Pobiegłem naprzód. Niedaleko zaleciałem. Obejrzałem się, Tyś już leżał na ziemi. Nie pomogłem Ci.

IV. Minąłem po drodze Twoją Matkę. Ona też biegła, ale ku Tobie – w przeciwnym kierunku niż ja. Spotkaliście się na pewno. Też nie na długo. Egzekutorom również się spieszyło.

V. Spotkałem Szymona z Cyreny. Mówił, że spieszy się do domu, po pracy. Podobno po mógł Ci nieść Krzyż. Gdybym wiedział, że bę­dziesz potrzebował pomocy…

VI. Weronika też miała czas dla Ciebie. Zostałeś przy niej na zawsze – na chuście Ja nie potrafię nawet wyobrazić sobie Twojej twarzy. Daj, Panie, bym kiedyś zobaczył się z Tobą „twarzą w twarz”.

VII. Byłem już daleko, kiedy upadłeś znowu. I tym razem nie pomogłem Ci powstać. Ilu ta­kich słabych minąłem już w życiu

VIII. Jak ja mogłem wyglądać, kiedy spie­sząc się minąłem w Bramie Zachodniej miasta grupę kobiet, które czekały na Ciebie.

IX. Trzeci Twój upadek widziałem z Góry Golgoty. Nie powstałeś już o własnych siłach. Ale i ja nie pobiegłem niżej, aby Ci pomóc. Tak ciężko człowiekowi wracać.

X. Oto i Ty jesteś tu gdzie ja. Też doszedłeś Powoli, ciężko. Rozbierają Cię. Nie, oni się też spieszą – zdzierają z Ciebie szaty.

XI. Oto co znaczy pośpiech –żeby nie bawić się przywiązywaniem rąk i nóg – biją gwoździe. To szybciej i pewniej. Panie przebacz mi mój życiowy pośpiech, przez który niejeden bliźni doznał smutku, boleści lub straty.

XII. Dopiero trzecia po południu, a słońce już zgasło. Jeszcze chmury się nie zebrały, a już lecą błyskawice. Jeszcześ nie skonał, a tłumy już się w popłochu rozbiegają. Wiatr szaleje. Wyznaję razem z setnikiem: Zaprawdę, Ten był Synem Bożym.

XIII. Ciągły pośpiech dobijają współukrzy­żowanych z Tobą. Zdejmują was szybko z krzyży, bo za godzinę rozpocznie się ich święto. Jak długo potrafimy trwać w żałobie? Jak długo potrafimy trwać w żalu?

XIV. Na wszystko Panie miałeś czas – z wyjątkiem trwania w śmierci. Teraz Ty okaza­łeś się szybszy od wszystkich. Już trzeciego dnia, zanim zaświtało – zmartwychwstałeś. Dziękuję Ci Panie!

Panie, sześć dni będę pracować, ale w dzień siódmy odpocznę. znajdę czas dla siebie I dla Ciebie, dla swego zbawienia. Jest czas rodze­nia się i czas umierania” – na wszystko musi być czas. Tyś jest Panem mego czasu.