Listopad najlepsza pora, by czyścić czyściec!
Jest taka modlitewna akcji czystyczysciec.pl w którą już włączyło się kilka tysięcy ludzi by pomagać duszom czyśćcowym. Wybiera się świętego i wraz z nim przez najbliższy miesiąc modli się za zmarłych swoich oraz wszystkich tych, których przez swoje życie, wskazuje wylosowany święty. Zakon Księży Marianów – który jest inicjatorem akcji, którego jednym z podstawowych charyzmatów jest modlitwa za dusze zmarłych przebywających w czyśćcu – uruchomił właśnie specjalną stronę czystyczysciec.pl
Nie ma co ukrywać. Z całą pewnością wielu z nas podczas listopadowych odwiedzin grobów naszych bliskich będzie snuć myśli na temat własnego odejścia z tego świata. Odejścia swojego, czy też odejścia swoich bliskich. I odwiecznego pytania, co będzie dalej. Co się ze mną stanie? Co się stanie z moimi bliskimi?
Wspólnie pomóżmy tym, którzy sami sobie pomóc już nie mogą.
Święci, którzy spotkali cierpiące dusze zmarłych
”Czyściec to Boża izba chorych” – mawiał proboszcz z Ars. Święta Perpetua wymodliła swojemu bratu niebo, a mistyczka św. Katarzyna z Genui miała łaskę przeżywania mąk zbliżonych do tych, które przeżywają dusze w czyśćcu. Skąd wiemy, że dusze w czyśćcu potrzebują naszej pomocy? W jaki sposób możemy pomóc im osiągnąć niebo? Podpowiadają święci, którzy podczas swojego ziemskiego życia spotkali dusze czyśćcowe.
Św. Gertruda
Św. Gertruda miewała różnego rodzaju wizje, z wiarą i zaufaniem przyjmowała różnorodne dary od Boga. Jednym z nich była łaska ofiarowywania trudów i cierpień w intencji dusz czyśćcowych. „Bądź pewna, moja córko, że twoje umiłowanie zmarłych nie będzie ci przeszkodą” – usłyszała od Jezusa. W pismach mniszki opisanych jest wiele historii związanych z duszami czyśćcowymi. Gertruda była świadkiem wybawienia duszy zmarłego zakonnika – brata Hermana, za którego ofiarowywała codzienną Eucharystię i nabożeństwa do Niepokalanej Maryi Panny. Podczas jednego z objawień, Jezus miał podyktować jej modlitwę za dusze w czyśćcu cierpiące. Całe życie Gertrudy naznaczone buło troską o dusze, podejmowała w ich intencji liczne wyrzeczenia.
Św. Piotr Damiani
Doktor Kościoła opowiada w swoich pismach o pewnym zwyczaju mieszkańców Rzymu związanym z odwiedzaniem kościołów w wigilię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Wskazuje na jedną z historii, kiedy to pewna szlachcianka modląc się w bazylice Santa Maria in Aracœli, zobaczyła duszę swojej znajomej zmarłej przed rokiem. Kobieta była leniwa i próżna, ale dzięki modlitwom i wstawiennictwu Maryi została uwolniona z czyśćca. Według tego, co opisuje św. Piotr Damiani, dusza miała powiedzieć, że każdego roku Maryja uwalnia z czyśćca tysiące dusz.
Św. Perpetua
Z duszami w czyśćcu kontaktowała się również św. Perpetua. Podczas jednej z modlitw przypadkowo wymówiła imię swojego zmarłego brata – Dinokratesa. Chłopczyk odszedł w wieku 7 lat. Pewnej nocy, we śnie, Perpetua, zobaczyła brata. Dziecko było blade, spragnione i zaniedbane. Stał przy zbiorniku wody, ale nie mógł do niego sięgnąć, aby się napić. Siostra modliła się za niego, ofiarowywała uczynki miłosierdzia w jego intencji. Po pewnym czasie, chłopiec przyśnił się jej ponownie. Jego twarz była jasna, uśmiechał się i pił wodę ze złotej czary wypełnionej po brzegi wodą.
Św. Brygida Szwedzka
W jednym z mistycznych doświadczeń Brygida zobaczyła także czyściec. Widziała nawet anioła, który rzekł do niej: „Szczęśliwy ten, kto jeszcze za życia wspomaga dobrymi uczynkami dusze czyśćcowe, ponieważ sprawiedliwość Boża domaga się, by pozbawione pomocy żywych, zostały oczyszczone w ogniu”.
Św. Katarzyna z Genui
W swoim „Traktacie o czyśćcu” pisze następujące słowa: „Dusze niektórych zmarłych wobec doskonałej świętości Boga czują się tak brudne i niegodne zbliżenia się do Niego, że same poddają się niewypowiedzianie wielkiej, lecz oczyszczającej męce. Są pomimo to szczęśliwe, gdyż wiedzą, że są zbawione”. Katarzyna miała łaskę przeżywania mąk zbliżonych do tych, które przeżywają dusze w czyśćcu. Na podstawie tych stanów uznała, że najcięższą z kar jest świadomość odrzucenia miłości Bożej i Jego sprawiedliwości. Mistyczka wiele mówiła o drodze oczyszczania, którą muszą pokonać dusze. Nieoczyszczone z win nie mogą cieszyć się w pełni wizją Boga i oglądaniem Go twarzą w twarz.
Św. Małgorzata Maria Alacoque
Apostołka Serca Jezusowego również miała częsty kontakt z duszami czyśćcowymi. Otrzymała nawet łaskę pomagania zmarłym w doświadczeniu przez nich świętości. Dusze zwracały się do Małgorzaty z prośbą o pomoc i ulgę w cierpieniu. Błagały o modlitwę. Jedną z nich była siostra zakonna, która cierpiała w czyśćcu z powodu lenistwa i niedbalstwa w zachowaniu reguł. Małgorzata przyjmowała w intencji zakonnicy Komunię Świętą. „Gdy przyjęłam Komunię Świętą, o którą mnie prosiła, powiedziała mi, że jej straszliwe męczarnie znacznie się zmniejszyły, gdyż w jej intencji odprawiano msze święte, ku czci Męki Pańskiej, jednak została jeszcze długo w czyśćcu, w którym cierpiała męki należne duszom, które były oziębłe w służbie Bożej”
Św. Jan Maria Vianney
„Czyściec to Boża izba chorych” – mawiał proboszcz z Ars. W swojej pracy duszpasterskiej często zachęcał do modlitwy za dusze w czyśćcu cierpiące. „Bardzo mało jest dusz, nawet świętych, którym udało się wejść do nieba z pominięciem czyśćca” – tłumaczył podczas jednego z kazań w Dzień Zaduszny. Prosił o pomoc dla nich poprzez modlitwę, ofiarowanie odpustów oraz mszę świętą. „Jest to rzecz pewna, bracia drodzy, że te biedne dusze dla siebie nic nie mogą, dla nas wiele mogą. Kto się do nich odwołuje, ten zawsze upragnioną łaskę otrzyma” – mówił święty kapłan.
Św. Gemma Galgani
Zapiski włoskiej mistyczki to przejmująca lektura duchowa, nie tylko ze względu na opis doświadczeń wewnętrznych świętej i więzi z Jezusem. Mistyczka otrzymała łaskę stygmatów, miała dar widzenia Jezusa Ukrzyżowanego, mogła zobaczyć również Jego oblicze zbroczone krwią. Podczas modlitwy wielokrotnie nawiedzał ją szatan. Nieczysty duch kopał ją i bił. Soboty były dniami, kiedy Gemma spotykała się z Matką Bożą Bolesną. Galgani codziennie zanosiła modlitwy i cierpienia za dusze w czyśćcu, zresztą namawiał ją do tego jej anioł stróż. „Każde, nawet najmniejsze cierpienie, jest dla nich pociechą”
Św. s. Faustyna Kowalska
Łaskę poznania czym jest czyściec miała również św. s. Faustyna Kowalska. Święta Kościoła katolickiego pisała o miejscu oczyszczenia dusz w swoim „Dzienniczku”. Największym cierpieniem dusz jest ogromna tęsknota za miłością odwieczną – Bogiem. Dusze w czyśćcu nie mogą same sobie pomóc, tylko modlitwa ludzi żyjących jest w stanie im pomóc w dostaniu się do nieba. Faustyna przekonuje, że taka pomoc jest wielkim uczynkiem miłosierdzia wobec nich. W „Dzienniczku” siostra opisuje historię pewnej zakonnicy, która śpiewała w chórze i która zmarła. Prosiła Faustynę o modlitwy. Służebniczka Bożego Miłosierdzia wypełniała z gorliwością prośbę. Bóg wysłuchał tych wezwań. „Po jakimś czasie przyszła znowu do mnie w nocy, ale już w innym stanie. Już nie była w płomieniach, jak przedtem, a twarz jej była rozpromieniona, oczy błyszczały radością i powiedziała mi, że mam prawdziwą miłość bliźniego, że wiele dusz innych skorzystało z modlitw moich i zachęciła mnie, żebym nie ustawała w modlitwach za duszami w czyśćcu cierpiącymi i powiedziała mi, że ona już niedługo będzie w czyśćcu pozostawać” .
Św. o. Pio z Pietrelciny
Już jako dziecko Francesco Forgione wspierał dusze w czyśćcu swoimi modlitwami. Modlił się za nie z babcią. Podejmował akty pokutne i dobre uczynki. Wraz z wstąpieniem do kapucynów, wzmocniło się w nim pragnienie ofiary za dusze w czyśćcu. Miały one w jego życiu uprzywilejowane miejsce. Sprawował za nie również msze święte. W liście do kierownika duchowego, o. Benedetto Nardelii, pisał tak: „Przez długi czas odczuwałem potrzebę ofiarowania siebie jako ofiary za biednych grzeszników i oczyszczenia dusz. To pragnienie rośnie coraz bardziej w moim sercu tak bardzo, że godziny stały się, powiedziałbym, silną pasją. To prawda, że składałem tę ofiarę Panu kilka razy, umożliwiając Mu wylanie na mnie kar, które są przygotowane na grzesznika i na oczyszczające dusze, nawet stokrotnie na mnie, pod warunkiem, że On nawróci i zbawi grzeszników i wkrótce przyjmie do nieba dusze w czyśćcu. Wydaje mi się, że Jezus tego chce. Jestem pewien, że nie będzie miał trudności z udzieleniem mi tego pozwolenia.”
Dusze czyśćcowe wyproszą wszystko
Kiedy uczęszczałem do szkoły podstawowej, na jednej z lekcji języka polskiego omawialiśmy czytankę o chłopcu, który uratował życie zranionemu krukowi. Kruk ów w podzięce, zdradzając tajemnicę, że jest królem kruków, podarował chłopcu trąbkę. Ilekroć będzie on w niebezpieczeństwie, może zagrać na niej i wówczas wszystkie kruki świata zlecą się na pomoc. Po tej lekturze zrodziło się w mojej duszy zazdrosne choć szczere pragnienie – szkoda, że nie mam takiej trąbki. Kilka tygodni później usłyszałem z ust proboszcza mojej parani słowa, które padły na przygotowany, przez tę pozornie nie mającą znaczenia czytankę, grunt. Ksiądz cytował jedną ze świętych, która miała powiedzieć, że nie ma takiej prośby, która nie byłaby wysłuchana przez Pana Boga, jeśli jest ona zanoszona za przyczyną dusz w czyśćcu cierpiących, że tą świętą była św. Katarzyna ze Sieny). To dziwnie korespondowało z omawianą czytanką… Zapamiętałem te słowa na całe życie . Zacząłem praktykować modlitwę za dusze czyśćcowe, przekonując się z czasem coraz bardziej co do słuszności słów owej świętej. Już jako chłopiec regularnie odmawiałem różaniec w ich intencji. Podobnie czyniłem przez cały okres szkoły średniej i w końcu przez czas studiów seminaryjnych. Mogę spokojnie powiedzieć, że do dnia dzisiejszego było tylko kilka takich dni, kiedy nie pamiętałem o modlitwie. Nowy okres modlitwy rozpoczął się wraz ze święceniami kapłańskimi. Nie wiem, jak inni kandydaci przeżywają moment kulminacyjny święceń, kiedy to wspólnota śpiewa Litanię do Wszystkich Świętych, dla mnie był to moment ofiarowania mego kapłaństwa duszom czyśćcowym. Przez kolejne lata nie szczędziłem modlitwy, a przede wszystkim ofiary Mszy św. Nie znaczy to, że moje kapłaństwo było i jest łatwym – wręcz przeciwnie – jest trudnym, ale jednocześnie nie brak mi nigdy znaków pomocy ze strony dusz czyśćcowych. Nigdy nie oczekiwałem jakichś szczególnych czy wyjątkowych doznań, widzę jednak, że ich wstawiennictwo ma niezwykłą moc i z całą pewnością mogę potwierdzić słowa usłyszane przed ponad 30 laty.
Od kilku lat regularnie praktykuję również modlitwę za umierających, która jest niezwykle miłą Panu Bogu. Nie jest istotne, czy znamy tego umierającego czy jest to dla nas ktoś z drugiego końca świata. Śmierć dla człowieka, nawet wierzącego, jest momentem szczególnym w życiu. Codziennie umiera wiele osób, które przez całe swoje życie nigdy nie myślały o Panu Bogu, albo które z Nim walczyły. To właśnie w momencie śmierci dokonuje się decydujący wybór człowieka co do wieczności. Nie zapominajmy więc o umierających, nie szczędźmy im pomocy i modlitwy, a oni z całą pewnością nie będą o nas zapominać po przekroczeniu progu śmierci. To właśnie w jednym z artykułów w numerze 4-2004 Miłujcie się! była mowa o obecności przy naszej śmierci tych, którym pomogliśmy w zbawieniu, bez względu na to, czy ich kiedykolwiek spotkaliśmy, czy może nigdy nie mieliśmy z nimi bezpośredniego kontaktu. Praktykując modlitwę za umierających, w szczególności za zatwardziałych grzeszników, musimy jednak okazać wiele czujności, bowiem szatan szuka zemsty. Rzeczywiście zachowuje się jak „ryczący lew”, bo w tym decydującym momencie, z powodu nawrócenia grzesznika traci łup, nad którym pracował przez całe lata. Nie zapominajmy o zmarłych, nie zapominajmy o duszach czyśćcowych, a sami przekonamy się, że dzięki ich wstawiennictwu możemy dokonać cudów. Nie oczekujmy spektakularnych wizji czy ingerencji w nasze życie, lecz dostrzegajmy ich pomoc w życiu codziennym; uczmy się miłości do nich, a one również będą nas obdarzać szczególną miłością. Między nami a nimi zionie przepaść momentu śmierci, ale można ją zawsze przekroczyć przez pomost miłości.
Ks. L.
Niepodległość Ojczyzny jako dar i zadanie
11 listopada 2023 r. Niepodległość to tyle co suwerenność, wolność. Kto jest niepodległy, to znaczy, że nikomu nie podlega, nikt nad nim nie panuje, nikt nim nie rządzi, nikt go nie uciska. Sam decyduje o sobie. Niepodległa Ojczyzna to naród, który sam u siebie jest gospodarzem, sam stanowi prawa, sam dba o pomyślność swoich obywateli, sam kształtuje swoją kulturę, sam wybiera swoją religię. Ojczyzna niepodległa to naród, który nie podlega obcym naciskom, obcej administracji, obcym rządom, to naród, który jest suwerenny, wolny w swoim własnym domu.
Mówiąc o niepodległości, suwerenności czy wolności, musimy odróżnić wolność, niepodległość zewnętrzną i niepodległość duchową, wewnętrzną. Naród Polski stracił wolność, niepodległość zewnętrzną, polityczną. Stało się to pod koniec osiemnastego wieku. Cztery pokolenia Narodu przeżyły w niewoli zewnętrznej, pod rządami zaborców. Naród w tym czasie nie stracił wolności wewnętrznej, duchowej. Nie utracił swojego myślenia, swoich przekonań, swojej wiary i religii, pragnień i wartości, które nosił w sercu. Wyrazem tego były zrywy powstańcze, a także wspaniałe dzieła narodowej kultury: z dziedziny literatury, architektury, malarstwa, rzeźby, muzyki. W sektorze ducha Naród nie dał się zniewolić, był po prostu niepodległy, wolny wewnętrznie.
Niepodległość Ojczyzny, ta zewnętrzna, była i jest wielkim darem i wielkim zadaniem. Przemawiając 3 maja 1981 r. na placu św. Piotra w Rzymie, Papież powiedział do Polaków: „Ojczyzna jest darem i jest równocześnie zadaniem”. Jan Paweł II zawsze się przyznawał, że jest synem polskiego Narodu. Przed wielkimi tego świata mówił o trudnej historii naszej Ojczyzny, która przetrwała dziejowe burze i zawieruchy dzięki kulturze, dziełom ludzkiego ducha.
Jesień 1918 roku, 11 listopada, czas odzyskania niepodległości. Ta niepodległość była wielkim darem Bożej Opatrzności., darem niebios i aktem sprawiedliwości dziejowej. Była odpowiedzią Pana Boga na wielką modlitwę XIX stulecia: „Przed Twe ołtarze zanosim błaganie, Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie”. Była znakiem opieki Matki Najświętszej, do której zwracał się Naród słowami wieszcza: „Panno Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy i w Ostrej świecisz Bramie… Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono”.
Była także wielkim zadaniem, które podjęli i wypełniali wielcy Polacy. Pan Bóg zawsze posługiwał się i posługuje się ludźmi. Byli to: Józef Piłsudski, Roman Dmowski, Ignacy Paderewski, Wincenty Witos, Ignacy Daszyński. W sprawach ważnych zawsze mówili jednym głosem.
Dziś Ojczyzna nasza potrzebuje wielkiej modlitwy, jedności i miłości. Wierzymy, że przez naszą modlitwę możemy wiele jej pomóc, że będzie mniej kłótni, mniej prywaty, mniej zabiegania o osobiste korzyści, a więcej troski o dobro drugich. Będziemy nadal modlić się za ludzi na odpowiedzialnych stanowiskach, by z Bożą pomocą troszczyli się o prawdziwe dobro wszystkich Polaków.
Modlitwa ks. Piotra Skargi, za Ojczyznę „Boże, Rządco i Panie narodów, z ręki i karności Twojej racz nas nie wypuszczać, a za przyczyną Najświętszej Panny, Królowej naszej, błogosław Ojczyźnie naszej, by Tobie zawsze wierna, chwałę przynosiła Imieniowi Twemu, a syny swe wiodła ku szczęśliwości. Wszechmogący wieczny Boże, spuść nam szeroką i głęboką miłość ku braciom i najmilszej Matce, Ojczyźnie naszej, byśmy jej i ludowi Twemu, swoich pożytków zapomniawszy, mogli służyć uczciwie. Ześlij Ducha Świętego na sługi Twoje, rządy kraju naszego sprawujące, by wedle woli Twojej ludem sobie powierzonym mądrze i sprawiedliwie zdołali kierować. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Święty na trudne czasy w Polsce i Kościele
Święty Marcin z Tours
Marcin z Tours jest postacią niezwykle ciekawą, prezentującą katolikom niezwykle szeroki przekrój duchowego rozwoju. Ten pochodzący z Panonii święty był bowiem podczas swojej ziemskiej wędrówki zarówno żołnierzem, jak i biskupem. Może się wydawać, iż jest to dość dziwne zestawienie, jako że służba wojskowa rzadko kiedy kojarzona jest dziś ze świętością. Święty Marcin pokazuje jednak dobitnie, iż jedno z drugim wcale nie musi się wykluczać.
To właśnie będąc legionistą św. Marcin dokonał jednego z najbardziej znanych uczynków miłosierdzia. Można być bowiem szlachetnym i prawym nawet służąc w wojsku.
Młody św. Marcin otrzymał od ojca imię o pogańskich korzeniach, odwołujące się do rzymskiego boga wojny, Marsa. Rodzina, której głowa piastowała zaszczytną rolę trybuna, wkrótce przeniosła się wraz z małym Marcinem do Włoch. To tam chłopiec poznał chrześcijan i po raz pierwszy zetknął się z naukami Chrystusa. Już jako 10-latek wpisał się na listę katechumenów.
Św. Marcin w wieku lat 15, został rzymskim legionistą. W pobliże miasta Amiens w Galii miało miejsce słynne zdarzenie, które każde dziecko na pewno kojarzy ze świętym Marcinem. W trakcie mroźnej zimy, młody naśladowca Chrystusa napotkał półnagiego żebraka. Widząc go, oddał mu połowę swojego żołnierskiego płaszcza, aby mężczyzna nie zamarzł na śmierć. W nocy po tej sytuacji doznał we śnie cudownego objawienia. Zobaczył w nim Chrystusa odzianego w jego żołnierską opończę, mówiącego do aniołów: Patrzcie, jak mnie Marcin, katechumen, przyodział.
Po tych zdarzeniach św. Marcin uznał, iż nie może dłużej pełnić służby wojskowej. Zgodnie z głosem sumienia, młody święty poprosił o zwolnienie ze służby. Prośba spotkała się jednak ze zdecydowaną odmową. Młodemu legioniście groziło aresztowanie.
Po powrocie do domu porzucił walkę z widzialnym wrogiem, na rzecz nieustępliwej walki z siłami nieczystymi. Udał się na Węgry do swoich rodziców, których zdołał nawrócić na Świętą Wiarę Katolicką. Następnie udał się do Francji, gdzie w mieście Poitiers został serdecznie ugoszczony przez świętego Hilarego, tamtejszego biskupa, który wydzielił Marcinowi pustelnię w pobliskim Liguge, aby mógł wieść upragnione życie poświęcając się całkowicie służbie Chrystusowi. Życie w klasztorze nie trwało jednak tak długo. Gdy w roku 371 zmarł biskup Tours, wierni z całej okolicy głośno domagali się, aby jego funkcję objął właśnie święty Marcin. Jego niezwykłe życie oraz liczne cuda sprawiły, iż miejscowi z całego serca pragnęli, aby to on stanął na czele miejscowego Kościoła. Aby nakłonić go do objęcia biskupiego tronu, wierni musieli posłużyć się fortelem.
Legenda głosi, iż szczególną rolę w całej historii odegrały gęsi. Święty miał bowiem uciec przed tłumem i schronić się w komórce z drobiem. Gęsi jednak, wśród których skrył się święty, ani myślały dochować tajemnicy. Podobno wydały go głośnym gęganiem, zdradzając kryjówkę pobożnego męża. 4 lipca 371 roku Marcin otrzymał święcenia kapłańskie i sakrę biskupią. Od tamtej pory również gęś, zwana gąską świętomarcińską, stała się jego atrybutem. Po dziś dzień maluje się świętego w towarzystwie gęsi.
Święty Marcin urząd biskupa sprawował przez 26 lat, prowadził życie wyjątkowo cnotliwe i nader skromne Święty wstawiał się za niewinnymi i niesłusznie oskarżonymi, zawsze okazując im niezwykłe miłosierdzie i wyrozumiałość. Spędzając czas na służbie wiernym, pochylał się z troską nad ich codziennymi problemami. Jeszcze za życia nazywany był mężem Bożym. Zmarł 8 listopada 387 roku, wyczerpany zaprowadzaniem zgody pomiędzy wiernymi, a 11 listopada, sprowadzone Loarą ciało świętego pochowano w Tours.