Refleksja nad Słowem Boży (Mk 6,30-34).
ONI SZUKALI JEZUSA
Czy my Go szukamy? Tak! Tylko najczęściej wtedy, gdy dopadnie nas jakieś nieszczęście, choroba lub zagrozi śmierć. Wtedy przypominamy sobie o Nim, dajemy na Mszę świętą, idziemy do spowiedzi, ale gdy minie zagrożenie, wracamy do poprzedniego sposobu życia. Rzadko kiedy idziemy do kościoła, by pobyć z Nim sam na sam, by posłuchać, co On ma nam do powiedzenia.
Jakże różni jesteśmy od ludzi z czasów, gdy Chrystus chodził po ziemi. Oni szli całymi kilometrami przez pustkowia, głodni i zmęczeni. Ale to nie było ważne. Ważny był Chrystus i ważne było to, co On mówił.
Jak odnosił się do nich Chrystus? Niezwykle serdecznie. Uczył ich, gdy nie mieli pożywienia, karmił, chorych uzdrawiał, strapionych pocieszał. Taki był i jest Chrystus.
Dlaczego więc nie idziemy do Niego, dlaczego Go nie szukamy w kościele, Ewangelii w modlitwie serdecznej? Czyżby nasza wiara była tak słaba? Niekoniecznie. Wszystko wskazuje na to, że nauczyliśmy się traktować Chrystusa jako Kogoś, kto winien nam załatwiać trudne sprawy, podczas gdy On chce byśmy o Nim zawsze pamiętali i byli z Nim blisko, nie tylko w chwilach nieszczęść, ale zawsze. To nam przypomina dzisiejsza Ewangelia.
ZADANIE NA TYDZIEŃ
- Do przemyślenia: Kiedy i dlaczego szukam Chrystusa?
- Do wykonania:
Codziennie poświęcę kilka minut na słuchanie tego, co Chrystus chce mi powiedzieć.
Droga – symbolem człowieka i wiary
Życie stawia przed człowiekiem, różne zadania. Jednym z nich jest nieustanne dokonywanie wyborów. Poprzez własne decyzje i wybory, kształtujemy swoją codzienność, która w pewnym względzie podobna jest symbolicznie do drogi. Wpisane mamy w swoją naturę podróżowanie, wychodzenie ku czemuś, stawianie sobie celów i ich osiąganie. Często stajemy na „skrzyżowaniu”, w momencie życia, kiedy musimy podjąć decyzję: którędy iść. Niekiedy wybór opcji jest prosty, bo wynika to z niewielu możliwości, które mamy; innym razem może być to bardziej skomplikowane, kiedy możliwości wyboru jest znacznie więcej. Stajemy wówczas w tym miejscu z pytaniami i wątpliwościami, zastanawiając się nad podjęciem tej właściwej opcji. Droga może symbolizować: powołanie, sposób rozwiązywania jakiś kwestii, codzienny rytm życia, duchową formację, dosłownie drogę, którą musimy przebyć do pracy, szkoły, do domu itp., może też symbolizować osobiste zmagania. Często symbol drogi wykorzystywany jest w filmach, w fabule książek, aby ukazać symboliczny proces, który odbywa człowiek przemierzając jakąś rzeczywistość. Wydaje mi się, że symbol drogi jest bardzo ciekawy i twórczy. Oglądając różne sceny filmu, zdjęcia, fascynują nas piękne widoki, niekończącego się horyzontu, do którego prowadzi jakaś kręta droga. Trudniej nam przyjąć taki obraz, w odniesieniu do tego, co musimy przeżyć, aby przejść jakiś „odcinek” naszej drogi życia. Nasza droga wydaje się być bardziej labiryntem, z niekończącymi się korytarzami i opcjami wyboru. Wyobrażamy sobie falistość tej drogi, przypominając sobie o trudach, które pokonujemy zasadniczo każdego dnia. W wyobraźni maluje nam się droga, która w jakimś momencie kończy się i nie widzimy przyszłości dla siebie.
Różne drogi, a więc różny sposób ich przemierzania.
Szukamy właściwego sposobu przejścia przez kolejne odcinki naszego życia. Emocje, wartości, pragnienia – to wszystko towarzyszy nam w trakcie drogi, charakteryzując ją i wyznaczając kolejne cele. Niekiedy przez to, że dobre czujemy się w jakiś sytuacjach, chcemy aby ta droga nie miała końca i prowadziła nas jak najdłużej do celu. Są też momenty, w których chcielibyśmy jak najszybciej uciec z niej, szukając innych rozwiązań, innych sytuacji. Niekiedy rodzi się w nas gorycz połączona z pytaniem: dlaczego ja, w taki sposób muszę żyć na tej, a nie innej drodze. Rozglądając się wokół, widzimy ludzi pędzących w różnych kierunkach, z różnym tempem, niektórzy przygarbieni ciężarem obowiązków, inni z wysoko postawioną głową, dumni z tego kim są i dokąd zmierzają. Jest wielu, których nie widać, którzy boją się wyjść i rozpocząć swoją podróż. Idąc ulicą, możemy zobaczyć jak wiele różnych dróg nas otacza, których symbolem jest każdy człowiek, którego mijamy.
Droga wiary. Gdy przynajmniej ogólnie przyjrzymy się historii biblijnej Narodu Wybranego, a później wspólnoty Apostołów, czy rzeczywistości pierwszych wspólnot chrześcijańskich, dostrzeżemy jak bardzo wpisana jest ona w drogę, symbolu: rzeczywistej podróży, jak i też proces dokonującego się w sercach wierzących. Oprócz charakterystycznej dla Kościoła misyjności, można dostrzec naturę wiary – jako podróży, do której zaprasza Chrystus. W naszym przypadku chrzest, rozpoczął ten szczególny proces intelektualnego poznania, jak i też duchowego doświadczania działania Boga w naszym życiu. Wiara wymaga od nas osobistego zaangażowania, przyjęcia łaski, którą daje Bóg, które to działanie wymaga „ruchu” – odbycia osobistej podróży od punktu chrztu, do życia wiecznego. Duchowość chrześcijańska wpisana jest w drogę naszego życia, stając się jej konkretną ścieżką, którą powinniśmy, w sposób zaangażowany kroczyć.
Na drogach wiary Bóg stawia świętych
Św. Maria Magdalena (22 lipca) – Apostołka apostołów
Według biblijnej relacji Maria pochodziła z Magdali nad Jeziorem Galilejskim. Ewangeliści piszą o niej, gdy Jezus wyrzucił z niej siedem złych duchów, towarzyszyła Mu podczas jego wędrówek. Wiemy też, że była ona obecna podczas ukrzyżowania i śmierci Jezusa oraz zdjęcia Go z krzyża i pogrzebu. Maria Magdalena była jedną z trzech niewiast, które udały się do grobu, aby namaścić ciało Ukrzyżowanego, ale grób znalazły pusty. Ona pierwsza powiedziała Apostołom, że Chrystus żyje. Dlatego też jest nazywana apostola Apostolorum – apostołką Apostołów, a Kościół przez długie stulecia recytował w jej święto uroczyste wyznanie wiary. Jej wspomnienie obchodzimy 22 lipca. Nie wiemy, co św. Łukasz miał na myśli, kiedy napisał o Marii Magdalenie, że Pan Jezus wypędził z niej siedem złych duchów. Św. Grzegorz I Wielki utożsamiał Marię Magdalenę z jawnogrzesznicą, o której na innym miejscu pisze tenże Ewangelista, jak też z Marią, siostrą Łazarza, o której pisze św. Jan, że podobnie jak jawnogrzesznica u św. Łukasza, obmyła nogi Pana Jezusa wonnymi olejkami W ikonografii Marię Magdalenę zwykło się przedstawiać w roli Łukaszowej jawnogrzesznicy, myjącej nogi Pana Jezusa. Maria Magdalena jest patronką zakonów kobiecych; Prowansji, Sycylii, Neapolu; dzieci, które mają trudności z chodzeniem, fryzjerów, kobiet, osób kuszonych, ogrodników, studentów i więźniów.
Św. Brygida Szwedzka (23 lipiec)- patronka Europy i dobrej śmierci.
Pochodziła z zamożnej rodziny szwedzkiej z Finstad koło Uppsali. Kiedy miała siedem lat, miała się jej ukazać Matka Boska, która ukoronowała ją złotą koroną. W rok później miała następną wizję, w której ukazał się jej ukrzyżowany Jezus. Od najmłodszych lat odznaczała się głęboką wiarą i marzyła o wstąpieniu do klasztoru, to jednak w wieku 14 lat, jak to często zdarzało się wówczas w rodach możnowładców, została żoną syna gubernatora . Miała z nim ośmioro dzieci, a jedną z jej córek była inna późniejsza wybitna święta średniowiecza – Katarzyna Szwedzka. Brygida i jej mąż byli powszechnie szanowani, m.in. ze względu na szeroką działalność dobroczynną. Po kilkuletnim pobycie na dworze królewskim, pielgrzymowała do Santiago de Compostela z mężem, który w drodze powrotnej zachorował, po czym wstąpił do cystersów, gdzie po kilku latach zmarł. Brygida osiadła wówczas w domu zakonnym, związanym z cystersami, gdzie prowadziła bardzo surowe życie ascetyczne. W tym też czasie doznała objawień, pod których wpływem zaczęła pisywać listy do możnych tego świata, przepowiadając im ich przyszłe losy. Znane są m.in. jej ostrzeżenia i surowe napomnienia pod adresem krzyżaków, którym przepowiedziała ich upadek (“zostaną wyłamane ich zęby i skruszone ostrza ich mieczy”). Z wielką gorliwością przekazywała orędzie o Bożym miłosierdziu, zapisując słowa Pana: “Dopóki człowiek żyje, bramy nieba stoją dla niego otworem. Jeżeli ludzie zmienią swoje życie, i Ja złagodzę swój wyrok”. Przyczyniła się do zażegnania kilku wojen w Europie i zaprowadzenia pokoju. Innym trwałym śladem działalności szwedzkiej świętej było założenie Zakonu Najświętszego Zbawiciela, znanego później jako brygidki. Pierwszą opatką klasztoru założonego ściśle według wskazań Brygidy została jej córka, św. Katarzyna. W 1391 r. Bonifacy IX ogłosił ją świętą.
Św. Kinga (24 lipiec)- święta, księżna, dziewica
Dwie córki węgierskiego króla zostały polskimi księżnymi. Jedna zamieszkała w Wielkopolsce, druga w Małopolsce. Tą drugą była Kinga, którą papież Jan Paweł II kanonizował w 1999 roku. 5 marca 1234 roku, w Ostrzyhomiu na Węgrzech urodziła się Kinga, żona polskiego księcia Bolesława V Wstydliwego i święta Kościoła katolickiego. Kinga pochodziła z władającej Węgrami dynastii Arpadów. Była córką króla Beli IV. Polsko-madziarskie relacje były wówczas silne: dzielnicowe polskie księstwa szukały poparcia przeciwko zagrożeniu ze strony Czech u Węgrów. Potwierdzeniem sojuszy były dynastyczne małżeństwa. Kinga została żoną Bolesława Wstydliwego, księcia krakowskiego i sandomierskiego, zaś jej siostra, Jolanta, wyszła za mąż Bolesława Pobożnego władającego w Wielkopolsce. Z przybyciem Kingi na dwór krakowski wiąże się legenda: miała ona w posagu wnieść sól, która przywędrowała do Polski z Węgier wraz z pierścieniem zaręczynowym monarchini, która wrzuciła go do szybu kopalnianego w swojej ojczyźnie. Podanie jest prawdopodobnie pokłosiem sprowadzenia przez Kingę górników do Małopolski. Kinga zaproponowała Bolesławowi ślub czystości, który obowiązywać miał przez rok po zawarciu małżeństwa. Księżna namówiła męża do przedłużania dziewiczej umowy. Małżeństwo prawdopodobnie nie zostało skonsumowane do śmierci Bolesława 7 grudnia 1279. Ze względu na ową przysięgę księciu nadano przydomek Wstydliwy. Po śmierci Bolesława Kinga otrzymała w posiadanie Ziemię Sądecką. Sama zdecydowała się na wstąpienie do zakonu. Została klaryską w ufundowanym przez siebie klasztorze w Starym Sączu. Dołączyły do niej siostry Jolanta i Konstancja. Kinga zmarła wskutek ciężkiej choroby 24 lipca 1292 roku. Kinga została ogłoszona świętą 16 czerwca 1999 roku, w czasie ósmej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski.
Św. Jakub Apostoł (25 lipiec) – niestrudzony misjonarz i patron pielgrzymów
Imię Jakub pochodzi z języka hebrajskiego „skeb”, co znaczy „pięta”. Jakub należał do uprzywilejowanych uczniów Pana Jezusa, którzy byli świadkami wskrzeszenia córki Jaira, przemienienia na górze Tabor oraz modlitwy w Ogrójcu . Od samego Chrystusa otrzymał wraz ze swoim bratem Janem przydomek Boanerges, to znaczy „synowie gromu”. Chcieli bowiem, aby piorun spadł na pewne miasto w Samarii, które nie chciało przyjąć Pana Jezusa z Jego uczniami. Ewangelie wymieniają Jakuba Starszego na kartach Pisma Świętego w 18 miejscach, co łącznie obejmuje 31 wierszy. Wedle tradycji Kościoła swoją pracę ewangelizacyjną rozwijał na terenie Półwyspu Iberyjskiego. Jakub był pierwszym wśród Apostołów, a drugim po św. Szczepanie, męczennikiem Kościoła. Najstarsze dokumenty związane z grobem św. Jakuba wskazują, że około roku 820 szybko zaczyna rozpowszechniać się w Composteli kult doczesnych szczątków Apostoła – do tego stopnia, że sam biskup diecezji, Teodomir, chciał zostać tam pochowany. Okoliczności, które dały początek temu kultowi zostały wyjaśnione w dokumencie pochodzącym z 1077 r. Wedle przedstawianej w nim wersji w czasach króla Alfonsa II pewien pustelnik o imieniu Pelagiusz otrzymał nadprzyrodzone objawienie, że w pobliżu kościoła św. Fiza z Solovio znajduje się grób św. Jakuba, na który miało wskazywać światło widziane przez okolicznych mieszkańców. Poinformowany o zdarzeniu biskup Iria Flavia − Teodomir – odnalazł marmurowy grób i powiązał go z miejscem pochowku św. Jakuba.
Św. Annę i św. Joachima (26lipca) rodzice Maryi i dziadków Jezusa
Joachim pochodził z Seforis w Galilei. Ożenił się z Anną, mieszkał przy Bramie Owczej w Jerozolimie. Razem ze swoją małżonką prowadzili przykładne życie, wyróżniając się dobroczynnością. Przez kilkadziesiąt lat los odmawia tej parze małżonków dziecka. Z racji bezdzietności, pewnego dnia kapłani odprawili Joachima ze świątyni, nie pozwalając złożyć mu ofiary. W poczuciu doznanej krzywdy, Joachim usunął się na pustkowie, gdzie jeszcze intensywniej praktykował dzieła pobożności i dobroczynności. Po dwudziestu latach pożycia małżeńskiego, najpierw Anna doznała otuchy przekazanej przez anioła: „Anno, Anno, Pan wysłuchał twojej prośby, bo oto poczniesz i porodzisz, a twoje potomstwo znane będzie na całym świecie.” Także do Joachima przyszedł anioł, który powiedział: „Joachimie, Joachimie, Pan Bóg wysłuchał twojej prośby. Zstąp z tego miejsca (ku Jerozolimie, do twojej małżonki Anny)!. Anna stała przed drzwiami i zobaczyła nadchodzącego Joachima. Wtedy pobiegła i rzuciła mu się na szyję, mówiąc: Teraz wiem, ze Pan Bóg mnie hojnie pobłogosławił, bo oto ja, żyjąc ostatnio jak wdowa, nie jestem już wdową; i ja, kobieta bezdzietna, stanę się brzemienną. Potem nastąpiło poczęcie i narodzenie tego – tak bardzo oczekiwanego – dziecięcia. Otrzymało ono imię: Miriam (Maria).
Legenda o św. Krzysztofie
Żył kiedyś w dalekim kraju – może w Kanaanie, a może w Licji – człowiek bardzo brzydki. Tak brzydki, że wszyscy z tego powodu się go bali. A prawdę mówiąc przypominał po prostu psa. (Niektórzy twierdzili, że należał do znanego w przeszłości plemienia Psiogłowców, ale to nie może być prawdą, bo przecież takie plemię nigdy nie istniało.) Do tego był bardzo wysoki i bardzo silny.
Kiedy urodził się, rodzice dali mu na imię Reprobus – co znaczyło Odrażający.
Dorosły Reprobus postanowił zaciągnąć się na służbę do najpotężniejszego władcy. Poszedł więc do króla w sowim kraju i zaciągnął się u niego. Po pewnym czasie dowiedział się jednak, że jest na świecie król, nad którego nie ma potężniejszego. Niewiele myśląc, poprosił o zwolnienie ze służby u swojego pana i udał się na dwór tamtego króla.
Przez pewien czas służył mu wiernie, ale gdy przekonał się, że król bardzo boi się diabła, przyjął służbę u niego. Pewnego razu zobaczył, że diabeł ucieka przed krzyżem. Wypytywany powiedział mu, że boi się Chrystusa, który był przybity do krzyża. Reprobus nie wiedział, kim ten Chrystus jest.
Długo chodził po świecie szukając kogoś, od kogo mógłby dowiedzieć się czegoś o Chrystusie, aż trafił do pewnego pustelnika, który opowiedział mu o Nim i starannie wyuczył go prawd wiary.
Pustelnik uprzedził Krzysztofa, że na służbie u tego króla będzie musiał dużo pościć i dużo modlić się.
– Tego nie potrafię i takiej służby nie potrafię pełnić – odrzekł na to Reprobus.
– A znasz taką rzekę, przez którą przeprawa jest niebezpieczna i w której wielu podróżnych ginie? – spytał pustelnik.
– Znam – powiedział Reprobus.
– Więc skoro jesteś taki wielki i silny, to zamieszkaj nad tą rzeką i przeprawiaj przez nią podróżnych, a taka służba na pewno spodoba się Chrystusowi – poradził mu pustelnik.
Tak też zrobił.
Jakiś czas mieszkał nad ową rzeką i przeprawiał podróżnych na drugi brzeg rzeki. Aż pewnego dnia z domu usłyszał, jak na dworze woła go jakieś dziecko. Wybiegł, ale nikogo nie zobaczył. Wrócił do domu i znów usłyszał głos wołającego go dziecka. Kiedy wyszedł na przystań, znów nikogo nie zobaczył. Gdy jednak wołanie powtórzyło się po raz trzeci, Reprobus wyszedł i zobaczył małego chłopca, który prosił, żeby go przeprawić przez rzekę.
A musicie wiedzieć, że Reprobus po prostu przenosił podróżnych przez rzekę na swoich silnych ramionach. Wziął więc chłopca, posadził sobie na ramieniu, wziął i kij i wszedł do wody. Zaraz poziom wody zaczął się podnosić, nurt rzeki stał się taki silny, że Reprobus ledwo szedł, a dziecko na jego ramieniu stało się ciężkie jak z ołowiu. Aż Reprobus zaczął lękać się, że nie da rady przebyć rzeki. Na koniec pokonał trudności, wyszedł na brzeg, postawił chłopca na ziemi i rzekł do niego:
– Wielkie niebezpieczeństwo groziło mi z twojego powodu. Tak mi ciążyłeś, jakbym na ramieniu dźwigał świat cały.
A na to dziecko odpowiedziało:
– Nie dziw się, Reprobusie, bowiem dźwigałeś na ramionach nie tylko świat cały, ale i tego, który go stworzył. Ja bowiem jestem Chrystusem – królem, któremu służysz.
Z powodu tego zdarzenia Reprobusowi na chrzcie świętym dano na imię Krzysztof, od greckiego słowa Christoforos co oznacza „niosący Chrystusa”.
Potem jeszcze Krzysztof szerzył po świecie chrześcijańską wiarę i zdobył bardzo wielu ludzi dla Chrystusa. Aż wreszcie trafił do kraju okrutnego króla, który był wrogiem Chrystusa i z tego powodu zabijał chrześcijan; wydał też wyrok na Krzysztofa. Wielu żołnierzy widząc, jaki dzielny był Krzysztof na mękach, nawróciło się. Wielu też widząc, jak strzały wypuszczane w stronę Krzysztofa zatrzymują się powietrzu, też uwierzyło w Chrystusa. Kiedy wreszcie Krzysztof całkiem stracił siły, król polecił go ściąć.
Akcje duszpasterskie w Kościele
Ogólnopolska Niedziela Modlitw za Kierowców
– 21 lipiec 2024 r
Na drogach jesteśmy z bliźnimi
Organizatorami jest Krajowe Duszpasterstwo Kierowców i MIVA Polska. Celem tego dnia jest zwrócenie uwagi wiernym i ludziom dobrej woli na bardzo ważną sprawę bezpieczeństwa i kultury drogowej oraz powierzenie Panu Bogu w modlitwie wszystkich kierowców i innych użytkowników drogi.
Drogi nalezą do wszystkich. W drodze rzadko bywa się samemu – przeważnie dzieli się ją z innymi ludźmi. Nazywamy ich współużytkownikami ruchu drogowego. Sztuką jest jednak widzieć we współużytkowniku drogi swego bliźniego – siostrę i brata. Dla wyznawców Chrystusa drugi człowiek jest bliźnim
Głoszone przez Duszpasterstwo Kierowców motto: „Kierujmy się miłością na drodze”, trzeba ubierać w praktykę dobrych postaw, zachowań i wzajemnego szacunku.
Przyzywajmy więc orędownictwa św. Krzysztofa, patrona podróżnych i kierowców, ale też pamiętajmy o tym, że: chrześcijanin siadając za kierownicę zawsze jest trzeźwy, powinien się kierować miłością na drodze.
Potrzebna jest nam miłość do drugiego człowieka i tego też na drodze, którego nie muszę za wszelką cenę wyprzedzić, miłość do tych, którzy jadą ze mną, aby nie spotkało ich coś złego, miłość do pieszych, do korzystających z hulajnogi, do rowerzystów i wszystkich korzystających z drogi. Miłość rozpoczyna się od życzliwego myślenia o innych, dobrego mówienia o nich i życzliwych gestów.
Potrzeba też reagowania na naganne postawy kierowców, zwłaszcza na te, które zagrażają bezpieczeństwu dla życia i zdrowia innych użytkowników drogi.
Tworzenie kultury drogowej
Dziś coraz częściej mówi się o tworzeniu kultury drogowej w miejsce jedynie zachowywania przepisów ruchu drogowego. Same przepisy i ch znajomość nie wystarczy do większego bezpieczeństwa na drodze. Od strony kierowcy – czy lepiej – użytkowników drogi, potrzebne jest lepsze zrozumienie – chodzi o ich ducha i kształtowanie odpowiednich postaw użytkowników drogi.
Ważne są inicjatywy: Stop nietrzeźwym kierowcom! Stop piratom drogowym!
Ale ważne są może jeszcze bardziej: Bądź życzliwym i trzeźwym kierowcą!
Bądź odpowiedzialnym kierowcą!
Kierowcy dla misjonarzy
Miva Polska organizuje zbiórką pieniędzy na środki transportu dla misjonarzy w ramach akcji 1 grosz za 1 kilometr przejechanej drogi. W niedziele 21 lipca na każdej Mszy sw. w Żywcu Sporyszu będzie modlitwa za kierujących i podróżnych a po Mszy poświęcenie samochodów i zbiórka pieniężna na środki transportu dla misjonarzy w Kenii – Subukia ( .. Kazimierz Szulc- franciszkanin)