Jeśli się nie nawrócicie…
Chętnie słuchamy o Miłosierdziu Bożym, często się na nie powołujemy, co więcej w nadziei Bożego Miłosierdzia sami się często rozgrzeszamy licząc na to, że Bóg „nie będzie przecież małostkowy i wybaczy mi tych kilka drobnych potknięć”.
Niechętnie raczej słuchamy takich fragmentów Ewangelii, jak ten dzisiejszy, kiedy Chrystus z całą mocą karci grzeszników i wzywa do nawrócenia. W ogóle grzech, nawrócenie, pokuta nie są miłymi słowami. Krytykujemy Kościół, bo za często mówi o grzechu, bo przypomina nam w zbyt ostentacyjny sposób o naszych grzechach. Wolimy raczej iść do psychologa, psychoanalityka, lub jakiegoś innego guru niż do spowiedzi. Wielu księży w konfesjonałach ma też jakieś dziwne opory nazywania rzeczy po imieniu. Przypominam sobie, kiedy kilka lat temu, będąc w Lourdes poszedłem do spowiedzi, do francuskiego księdza siedzącego akurat w konfesjonale, wiele się namęczyłem żeby mu jednak udowodnić, ż mam grzechy i mam się z czego spowiadać, kiedy on ze wszystkiego mnie uparcie w bardzo psychologiczny sposób usprawiedliwiał. Pojęcie grzechu zastąpiliśmy pojęciem słabości, socjologicznych czy genetycznych uwarunkowań. Stale zmniejsza się liczba penitentów, a wzrasta liczba ludzi świętych i tylko: „troszeczkę, czasami się mylących, ale w sposób niegroźny, bo przecież człowiek jest słaby i może czasami się pomylić”. Z czego ja się mam nawracać, z czego mam się spowiadać, przecież nikogo nie zabiłem, nie podpaliłem, nie okradłem … nie mam się więc z czego spowiadać i nawracać.
Mówić o grzechu, o konieczności nawrócenia i zmiany życia, to w niektórych środowiskach bardzo niesmaczne, wprost niegrzeczne … Czemu Kościół zamiast mówić o Miłosierdziu Bożym straszy piekłem, ogniem nieugaszonym diabłem? Przecież Chrystus nie przyszedł aby nam wmawiać grzechy, ale aby nas zbawić, dlaczego więc księża tak z uporem wmawiają nam grzechy i naganiają do konfesjonałów? Dlaczego nas stresują i nie pozwalają żyć beztrosko?
A przecież nie wymażemy z Ewangelii takich tekstów, jak ten dzisiejszy i nie zagłuszymy głosu sumienia powtarzającego nam w głębi naszego ducha: „Jeśli się nie nawrócisz …„
Nie zwlekaj więc, bo może nie będzie już innej okazji.
Ks. Kazimierz Kubat