WYDARZENIA DUSZPASTERSKIE

 


Refleksja nad Słowem Boży  (J 6,41-51)

CHLEB ŻYCIA

Chrystus coraz częściej w naukach wskazuje na swój nieziemski wymiar. W dzisiejszej Ewangelii mówi: „Jam jest chleb, Który z nieba zstąpił”. Słysząc to Żydzi, nie mogli pojąć i zaczęli szemrać: Co też wygaduje ten człowiek. Znamy jego ojca i matkę, a On mówi, że z nieba zstąpił. Coś chyba z Nim jest nie tak.

Dotykamy tutaj niezwykle ważnej sprawy z punktu widzenia religijnego. Otóż, podobnie jak współcześni Chrystusowi Żydzi, tak i my bardzo często przykładamy miarę swojego umysłu do Bożej tajemnicy. I gdy coś nam nie pasuje, mówimy, że jest nielogiczne, nieracjonalne, a nawet że nie ma sensu. Otóż człowiek wierzący ani na chwilę nie może zapominać, że wiara rządzi się własnymi prawami i własną logiką, która nazywa się logiką wiary.

Do jej istoty należy to, że bez łaski Bożej człowiek sam niczego nie jest w stanie dokonać w zakresie religijności, a zwłaszcza uwierzyć. Zwraca nam na to uwagę Chrystus w dzisiejszej Ewangelii, kiedy mówi, że nikt nie może do Niego przyjść, czyli w Niego uwierzyć, jeżeli nie zostanie mu dana łaska od Niebieskiego Ojca. Niestety, my, racjonaliści często nie chcemy tego uznać i to jest nasz błąd. Bardziej wierzymy swojemu rozumowi niż słowu Chrystusa. Czas wreszcie zacząć wierzyć Chrystusowi.

 

ZADANIE NA TYDZIEŃ

  1. Do przemyślenia:

Jaki jest mój stosunek do prawd religijnych i wymagań moralnych w chrześcijaństwie?

Czy nie „dostosowuję ich” do miary swojego umysłu?

  1. Do wykonania:

Będę bardziej ufać Chrystusowi niż własnym przemyśleniom.


Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny
15 sierpień

Odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia (Łk 1,48). Błogosławimy dziś Matkę Najświętszą, zgodnie z proroctwem Jej samej, wyrażonym w Magnificat, i błogosławimy Ją w duchowej komunii z pielgrzymami, którzy dziś oddają Jej cześć na Jasnej Górze i w wielu innych miejscach – Jej sanktuariach. „Odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia”. Błogosławimy dziś Maryję, w uroczystość Jej wniebowzięcia, tak, jak to czyniły wszystkie pokolenia Polaków, naszych praojców, od tych, którzy ułożyli Bogurodzicę, poprzez tych, którzy byli świadkami cudownej obrony Jasnej Góry i tych, którzy podczas odsieczy wiedeńskiej doświadczyli Jej opieki, jako Matki Boskiej Zwycięskiej, aż po tych, którzy pamiętają cud nad Wisłą z 1920 roku (dziś przypada jego rocznica), i w końcu aż po tych, którzy nazywają się pokoleniem Jana Pawła II, papieża rodaka, na wskroś maryjnego – Totus Tuus, który nadał pobożności maryjnej w Kościele nowe tchnienie i zwielokrotniony zapał. Wpatrujemy się dziś w Maryję, naszą Wniebowziętą Matkę i Królową i uświadamiamy sobie cel naszego życia, którym jest niebo. Takie jest najważniejsze przesłanie dzisiejszej uroczystości. Bóg Najwyższy, który zechciał, aby Jego Syn, nasz Zbawiciel przyjął ludzkie ciało z Maryi, i który zachował Ją od zmazy grzechu i uczynił pełną łaski, nie pozwolił, aby Jej ciało uległo zniszczeniu, ale zabrał Ją z duszą i ciałem do nieba, by tam królowała wraz z Jezusem, aby stamtąd wstawiała się za nami, swymi dziećmi, które – jak czytamy w liturgii – „wzywa i przynagla, by dążyły do niebieskiej Ojczyzny”.

Trzeba nam zapatrzeć się w Jej wniebowzięcie; trzeba nam uświadomić sobie, że ziemia to tylko fragment naszego życia, to tylko pielgrzymowanie do wieczności. Nasi praojcowie tę trudną prawdę przełożyli na bardzo proste, czytelne i jakże wymowne znaki. Bo to właśnie dziś polskim zwyczajem przynosimy do naszych kościołów zboża, kwiaty zioła i owoce, a kapłan odmawia nad nimi modlitwę błogosławieństwa: „Gdy będziemy schodzić z tego świata – prosi Boga – niechaj nas, niosących pełne naręcza dobrych uczynków, przedstawi Tobie Najświętsza Dziewica Wniebowzięta, najdoskonalszy owoc ziemi, abyśmy zasłużyli na przyjęcie wiecznego szczęścia”. Niech ten wielki znak, który ukazał się na niebie – Niewiasta obleczona w słońce (por. Ap 12,1), będzie dla nas wskazaniem, że nasza prawdziwa ojczyzna jest w niebie, ale idziemy do niej krocząc po tej ziemi – naszej ojczyźnianej ziemi polskiej. Podążajmy więc z Maryją „przez polską ziemię do Bożego nieba” – jak wyraził się Prymas Tysiąclecia, sługa Boży kard. Wyszyński. Nie zrywajmy z tradycją naszych praojców. Gdybyśmy od niej odeszli, odeszlibyśmy tym samym od tej ufności, jaką pokładali w Maryi. Idźmy więc naprzód z Maryją, z naszą Wniebowziętą Matka i Królową. Ona uprzedziła nas w drodze niebieskiej Ojczyzny i – jak mówi dzisiejsza liturgia – oczekuje w niej na nas, tam gdzie „nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i chwała Jego Pomazańca” (Ap 12,10).

o. Szczepan T. Praśkiewicz OCD


Tradycja święcenia bukietów z ziół
w święto Matki Boskiej Zielnej

W sierpniu każdy kwiat woła – zanieś mnie do kościoła

Święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny obchodzone jest od 1950 r. kiedy to papież Pius XII ogłosił dogmat  wiary katolickiej, który mówi że Matka Jezusa Chrystusa, Maryja wraz z ciałem została wzięta do nieba. Jednak kult wniebowzięcia Maryi datuje się już na V wiek n.e.

Święto to nazywane jest także świętem Matki Boskiej Zielnej. Najprawdopodobniej wzięło się to z legendy głoszącej, że po otwarciu grobu Maryi nie było w nim jej ciała, a jedynie kwiaty. Już od X wieku istnieje zwyczaj  święcenia ziół, owoców, zbóż i innych roślin, których o tej porze roku jest największa obfitość. Ludzie czuli sytość, wiedzieli, że dzięki plonom przetrwają kolejny rok, chcieli wyrazić swoją wdzięczność i radość. Do dzisiaj przetrwał zwyczaj święcenia bukietów, w których znajdują pierwociny z pól, zioła, owoce, kwiaty.

Jakie tradycyjne rośliny znajdujemy w bukietach?

Na pewno są to kłosy zbóż – powinny być wszystkie, ale teraz dla mieszczuchów to cała wyprawa za miasto. Ja mam swoje miejsce, gdzie po żniwach zostają pojedyncze kłoski, więc zawsze kilka znajdę. Sama nazwa „sierpień” wzięła się stąd, że zboże koszono sierpem. A że „na Wniebowzięcie skończone żęcie”  – wyprawiano dożynki jako podziękowanie za obfite plony.  W czasach przedchrześcijańskich dożynki obchodzone były podczas równonocy jesiennej, potem zwyczaj ten zanikł i powrócił w XVI w. Początkowo urządzali je właściciele ziemscy dla chłopów, jako nagrodę za ich trud. Z czasem także pojawiły się dożynki chłopskie, parafialne, gminne, zmieniły też swój charakter  – stały się świętem wszystkich rolników. Po wojnie próbowano je upolitycznić, ale od 1989 roku znów mają charakter bardziej religijny.  Wróćmy jednak do naszego bukieciku. Co oprócz zbóż? Oczywiście zioła. Wiele ziół nosi nazwy ludowe związane z kultem Maryi lub Bożej Rodziny- jak np. dzwonki Panny Maryi, Boże drzewko, warkocze Matki Bożej, rękawiczki Matki Boskiej, torebka Matki Boskiej,  róża Matki Boskiej, ziele Matki Boskiej, pantofelki Matki Boskiej – czy wiecie, jakie to są zioła? Jeśli nie – to rozwiązanie tej zagadki znajduje się na końcu wpisu. A może znacie jeszcze inne – bo jest ich o wiele więcej. Często też dodawano kwiaty, które również kojarzą się z Maryją – jakróże i lilie. Z dzieciństwa pamiętam też nabite na patyczek owoce: małe jabłko i gruszkę i sama również dodaję do bukieciku owoce. Czasami nawet dodawano ziemniaka. Tego nie robię, ale można np. gałązki leszczyny, lipy. Te bukiety mogą mieć też różne zastosowanie – jeśli chcemy ususzyć, to wiadomo, że będą w nim zioła, które dadzą się łatwo zasuszyć, a jeśli zjeść (czy raczej wypić w postaci naparu) – to też trzeba dobrać odpowiednie składniki.

Jaki był cel święcenia ziół?

Oprócz podziękowania Bogu za dary pól – zioła wykorzystywano w celach leczniczych dla ludzi i zwierząt. Wierzono też, że po poświęceniu nabierają szczególnych  mocy.  Można było nimi okadzać pomieszczenia – także gospodarcze, lub włożyć np. za święty obraz wiszący na ścianie, bądź w innych zakamarkach izby, stodoły czy obory. Uważano, że chroni to przed złym wpływem szatana, ale także przed piorunami, gradem, zarazą, rzuconymi czarami oraz szkodnikami – takimi jak myszy, które wyjadały ziarna. Ziarna z kłosów mieszano ze zbożem na pierwsze zasiewy. W razie burzy czy gradu dodawano poświęcone zioła do ognia w piecu, aby dym unoszący się z komina rozgonił chmury, zapewnił bezpieczeństwo. Zioła wykorzystywano też leczniczo – robiono z nich napary, herbatki i pito je przy różnych dolegliwościach. Zioła wkładano pod poduszkę osobie umierającej i zmarłemu do trumny. Przechowywane bukiety przynosiły szczęście w domu, zapewniały dobrobyt. Bukietów nie można było wyrzucać, tylko paliło się je razem z zeszłorocznymi palmami wielkanocnymi.


Wierny sługa Maryi

Maksymilian Maria Kolbe

patron diecezji bielsko-żywieckiej

14 sierpnia 1941 r., w wigilię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w bunkrze głodowym obozu Auschwitz odszedł do Pana więzień o numerze 16 670, przyszły święty – o. Maksymilian Maria Kolbe.

 83 lat temu o. Kolbe zgłosił się w Auschwitz na śmierć za współwięźnia

29 lipca 1941 r. podczas apelu w niemieckim obozie Auschwitz franciszkanin Maksymilian Kolbe zgodził się dobrowolnie oddać życie za współwięźnia Franciszka Gajowniczka, jednego z dziesięciu skazanych na śmierć głodową w odwecie za ucieczkę Polaka. Franciszkanin zmarł w bunkrze głodowym 14 sierpnia 1941 r. Został dobity zastrzykiem fenolu. Franciszkanin o. Maksymilian Maria Kolbe trafił do Auschwitz 28 maja 1941 r. z więzienia na Pawiaku w Warszawie. W obozie otrzymał numer 16670. Początkowo pracował przy zwożeniu żwiru na budowę parkanu przy krematorium. Potem dołączył do komanda w Babicach, które budowało ogrodzenie wokół pastwiska. Maksymilian w Auschwitz szybko podupadł na zdrowiu. Trafił do szpitala obozowego. Więźniowie otaczali go opieką. Gdy poczuł się lepiej, wręcz wypchnięto go ze szpitala w obawie, by nie został w nim uśmiercony. Później trafiał do lżejszych prac, początkowo w pończoszarni, gdzie reperowano odzież, a później w kartoflarni przy kuchni. Pod koniec lipca 1941 r. z obozu uciekł więzień Zygmunt Pilawski. Za karę zastępca komendanta Karl Fritzsch wybrał dziesięciu więźniów i skazał ich na śmierć głodową. Wśród nich był Franciszek Gajowniczek. Egzekucje przez zagłodzenie budziły grozę wśród więźniów. Po ucieczce więźnia komendant lub kierownik obozu wybierał podczas apelu z bloku, z którego ktoś uciekł, dziesięciu lub więcej więźniów. Byli zamykani w jednej z cel w podziemiach bloku nr 11. Nie otrzymywali pożywienia ani wody. Po kilku, kilkunastu dniach umierali w straszliwych męczarniach. Na podstawie rejestru więźniów bloku 11 historycy ustalili kilka dat „wybiórek” O. Kolbe po dwóch tygodniach męki wciąż żył. 14 sierpnia 1941 r. został uśmiercony przez niemieckiego więźnia-kryminalistę Hansa Bocka, który wstrzyknął mu zabójczy fenol. Kilka tygodni przed śmiercią Maksymilian powiedział do współwięźnia Józefa Stemlera: „Nienawiść nie jest siłą twórczą. Siłą twórczą jest miłość”. Franciszek Gajowniczek przeżył wojnę. Zmarł w 1995 r. w Brzegu na Opolszczyźnie w wieku 94 lat. Pochowany został na cmentarzu przyklasztornym franciszkanów w Niepokalanowie.